Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/549

Ta strona została przepisana.

dal pałacu kardynała w oczekiwaniu na towarzyszów. Teraz dopiero objaśniono ich, w jakim celu zostali wezwani.
Zacna kompania muszkieterów królewskich znała dobrze d’Artagnana; wiedziano też, że lada dzień znajdzie się i on w szeregach muszkieterskich, i już zawczasu uważano go za towarzysza. Toteż wszyscy wezwani podjęli się najchętniej nieść mu pomoc wrazie potrzeby. Zresztą uśmiechała się im już sama sposobność wypłatania figla panu kardynałowi i jego zausznikom, a na to dzielni muszkieterowie byli zawsze gotowi.
Atos podzielił obecnych na trzy oddziały, sam obejmując dowództwo nad jedym z nich, a dwa pozostałe powierzając Portosowi i Aramisowi, poczem oddziały te stanęły na czatach przy trzech bramach pałacu — każdy przy jednej z nich.
D’Artagnan wszedł do wnętrza przez główną bramę.
Jakkolwiek młody Gaskończyk czuł poza sobą silne oparcie, nie mógł się jednak otrząsnąć z pewnego niepokoju, gdy, wcale się nie kwapiąc, wchodził wolno po wielkich schodach pałacu.
W jego postępku względem milady, o której był przekonany, że jakieś tajemne związki politycznej natury łączą ją z kardynałem, możnaby się dopatrzyć niejakich pozorów zdrady. A i de Wardes, któremu się d’Artagnan tak przysłużył, był jednym z powierników kardynała. Wiedziano zaś powszechnie, że, o ile kardynał był nielitościwy dla swych wrogów, o tyle przyjaciołom swym okazywał wielką łaskawość.
— Jeżeli de Wardes opowiedział kardynałowi o naszem zajściu — rozumował d’Artagnan, — w co zresztą nie można wątpić, i jeżeli mnie poznał, co również jest bardzo prawdopodobne, w takim razie mogę się z góry uważać za skazanego. Dlaczego jednak kardynał zwlekał aż do dnia dzisiejszego? Hm! dlaczego? To bardzo proste: milady wniosła przeciwko mnie skargę, poparła ją zbolałym swym wyrazem twarzy, tak ujmującym, a ostatni mój względem niej występek przepełnił czarę po brzegi... Na szczęście — pocieszał się, — zacni przyjaciele moi czekają na dole i nie pozwolą uprowadzić mię stąd bezkarnie. — Natychmiast jednak pomyślał so-