— Potrzeba mi trzech lub czterech ochotników pod wodzą jakiego pewnego zucha.
— Jeżeli chodzi o pewnego zucha, nie trzeba go daleko szukać, Wasza Wysokość — rzekł pan des Essarts, wskazując ręką d’Artagnana. — Skoro zaś Wasza Wysokość objawi swe zamiary, nie zbraknie i trzech czy czterech ochotników.
— Szukam czterech ludzi, którzyby poszli ze mną ochotnie choćby na śmierć — zawołał d’Artagnan, podnosząc szpadę.
Natychmiast stanęło obok niego dwóch towarzyszy z szeregów gwardyjskich, a do nich przyłączyli się dwaj żołnierze z pod innego sztandaru, — wymagana liczba była więc już w pogotowiu. D’Artagnan odmówił innym zgłaszającym się w dalszym ciągu, nie chcąc czynić krzywdy tym, którzy stawili się pierwsi.
Nie było wiadomo, czy mieszkańcy Rochelli po zajęciu forteczki opuścili ją, czy też pozostawili w niej zbrojną załogę, — należało więc zbadać wspomniane miejsce, aby się dokładnie o tem przekonać.
D’Artagnan ruszył ze swymi czterema towarzyszami wzdłuż okopów; dwaj gwardziści szli w jednym z nim rzędzie, — żołnierze nieco z tyłu. Kryjąc się w okopach, dotarli na odległość mniej-więcej stu kroków od forteczki, i tutaj d’Artagnan odwrócił się, by wydać żołnierzom jakieś zlecenie, ale ci gdzieś znikli. Przypuszczając, że ze strachu pozostali w tyle, ruszył z dwoma towarzyszami dalej. Minąwszy boczną szkarpę, zbliżyli się niemal na sześćdziesiąt kroków do forteczki. Naokół nie było widać nikogo, i można było sądzić, że forteczka jest opuszczona.
Trzej towarzysze, znalazłszy się na straconej placówce, poczęli się naradzać, co począć dalej, gdy wtem chmura dymu zakryła przed ich oczyma kamienne mury, a kilkanaście kul świsnęło nad głową d’Artagnana i jego dwóch kolegów. Dowiedzieli się więc tego, czego mieli się dowiedzieć: w forteczce znajdowała się załoga.
Bezużytecznem i nierozważnem byłoby pozostawać dłużej w tem tak niebezpiecznem miejscu, więc d’Arta-
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/567
Ta strona została przepisana.