Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/582

Ta strona została przepisana.

rzeli po sobie wzrokiem, który dowodził, że pojmują całą grozą położenia.
— Przedewszystkiem wyjdźmy z tego pokoju — odezwał się Atos. — Niedobra to kompania z człowiekiem, który umarł, i to jeszcze gwałtowną śmiercią.
— Plancheciel — rzekł d’Artagnan, — zaopiekuj się zwłokami tego nieboraka. Niechaj je pochowają w poświęconej ziemi. Co prawda, popełnił zbrodnię, ale odpokutował za nią...
I czterej przyjaciele wyszli z pokoju, pozostawiając Planchetowi i Fourreau’wi trud oddania ostatniej posługi Brisemontowi.
Oberżysta dał im inny pokój, poczem przyniesiono im jajka, ugotowane na miękko; czystej wody zaczerpnął sam Atos wprost ze studni. Podczas posiłku w kilku słowach wtajemniczono w sprawę Portosa i Aramisa.
— Widzisz więc, drogi przyjacielu — rzekł d’Artagnan do Atosa; — jak ci mówiłem, jest to walka na śmierć i życie.
Atos skinął głową.
— Tak, taki — odparł, — widzę to dobrze. Sądzisz więc bez zastrzeżeń, że to ona?
— Jestem tego pewny.
— Co do mnie, przyznam ci się, że wątpię jeszcze.
— A ten kwiat lilii na ramieniu?
— Być może, że jest to Angielka, która dopuściła się we Francyi jakiejś zbrodni, i zato w ten sposób ją napiętnowano...
— Zaręczam ci, Atosie, że to jest nie kto inny, lecz twoja żona — powtarzał d’Artagnan. — Przypomnij sobie, że rysopis zgadza się zupełnie.
— Byłem wszakże pewny, że tamta nie żyje; powiesiłem ją przecież tak dobrze, że trudno przypuścić, aby mogła się uratować.
D’Artagnan powątpiewająco potrząsnął głową.
— Ale ostatecznie co teraz czynić? — zapytał.
— Faktem jest, że ciężko żyć w ten sposób, z mieczem, zawieszonym ciągle nad głową — odparł Atos, — i trzeba koniecznie znaleźć jakieś wyjście z tego położenia.