lewskich; on zadał trzy ciosy szpadą hrabiemu de Wardes, wysłannikowi Waszej Eminencyi, obracając wniwecz nasze plany w sprawie zapinek dyamentowych; on to wreszcie poprzysiągł mi zagładę, wiedząc, że przyczyniłam się do porwania pani Bonacieux...
— Ach, tak! — odezwał się kardynał, — wiem już, o kim pani mówisz.
— Mówię o tym niegodziwcu d’Artagnanie.
— To dzielny młodzieniec — oświadczył kardynał.
— I dlatego właśnie tem bardziej muszę się go obawiać.
— Trzebaby posiąść jakiś dowód, że porozumiewał się z księciem Buckinghamem — odrzekł kardynał.
— Dowód?! — zawołała milady. — Mam ich dziesięć!...
— Więc sprawa jest zupełnie prosta; przedstaw pani te dowody, a wyślę go do Bastylii.
— Dobrze, Wasza Eminencyo... A potem?
— Niema już przyszłości dla tego, kto się dostanie do Bastylii — odrzekł głucho kardynał. — Ach, mój Boże! gdybym tak łatwo mógł się pozbyć mojego wroga, jak wrogów pani, i gdyby chodziło tylko o ukaranie takich ludzi!...
— Wet za wet, Eminencyo — oświadczyła milady, — człowiek za człowieka! Poświęć mi tego, ja zaś oddam ci tamtego.
— Nie wiem, o kim pani mówisz — rzekł kardynał — i nie chcę wiedzieć. Pragnę jednak wyświadczyć pani przysługę, tem bardziej, że nic nie staje na przeszkodzie wypełnieniu tego życzenia i ukaraniu go... Słyszałem, że ten d’Artagnan jest bezbożnikiem, lubiącym zwady, i przeniewiercą.
— To nikczemnik, Wasza Eminencyo! nikczemnik!
— Podaj mi pani pióro, papier i atrament — rzekł kardynał.
— Oto, Eminencyo.
Nastała chwila milczenia, podczas której kardynał zastanawiał się snadź nad słowami, jakie ma napisać, a może też nad tem, czy wogóle pisać. Atos, który nie stracił ani słowa z rozmowy, pociągnął teraz swych przyjaciół w przeciwny kąt pokoju, ująwszy obu za rękę.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/603
Ta strona została przepisana.