Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/629

Ta strona została przepisana.

— Czy panowie gwardziści naprawdę byliście dzisiejszej nocy na wałach? — zapytał d’Artagnana jakiś szwoleżer, przestępując z nogi na nogę i popijając zwolna wódkę z trzymanej w ręku szklanki. — Mówią, że starliście się z mieszkańcami Rochelli...
D’Artagnan spojrzał na Atosa, jakby zapytując go wzrokiem, co odpowiedzieć temu natrętowi, wtrącającemu się do ich rozmowy.
— Czy nie słyszysz, przyjacielu — rzekł Atos, — że pan de Busigny raczył zwrócić się do ciebie z zapytaniem? Opowiadajże, co stało się dzisiaj w nocy; ci panowie radziby się także coś o tem dowiedzieć.
— Szy to prafda, sze stopyliście fortece? — zapytał jakiś szwajcar, popijający rum z kufla od piwa.
— Tak, panie — odpowiedział d’Artagnan, skłaniając głowę, — mieliśmy ten zaszczyt. Podłożyliśmy pod jeden z węgłów baryłkę prochu, która, wybuchając, uczyniła w murze wcale pokaźny wyłom; ponieważ zaś forteczka była już stara, więc i reszta budowli uległa wielkim uszkodzeniom.
— Któraż to forteczka była w takich opałach? — zapytał dragon, trzymający w ręku nadzianą na szablę gęś, którą przyniósł do gospody, by mu ją upieczono.
— Forteczka Świętego Gerwazego — odpowiedział d’Artagnan, — ta, z której mieszkańcy Rochelli niepokoili naszych robotników.
— Musiało być ciepło przy starciu?
— Oczywiście; straciliśmy pięciu ludzi, a obrońcy Rochelli ośmiu czy dziesięciu.
— Szakrepleu! — zawołał szwajcar, który, jakkolwiek posiadał piękny zapasik niemieckich przekleństw, zwykł był posługiwać się francuskiemi.
— Możliwe jest jednak — odezwał się szwoleżer, — że przyślą dzisiaj rano robotników, aby naprawić uszkodzone mury.
— Tak, to możliwe — odparł d’Artagnan.
— A możebyśmy się założyli, panowie, o pewną rzecz? — oświadczył Atos.
— Tak, moszebyszmy sze saloszyli! — powtórzył szwajcar, choć nie wiedział, o co idzie.