— Mego planu? — zapytał d’Artagnan.
— Tak jest; mówiłeś przecie, że przyszedł ci jakiś plan do głowy — odparł Atos.
— Ach, prawda! — rzekł d’Artagnan. — Otóż zamierzam wyruszyć powtórnie do Anglii i udam się prosto do Buckinghama.
— Nie uczynisz tego, d’Artagnanie — oświadczył zimno Atos.
— I dlaczegóż to? Czyż już raz nie dokonałem tego?
— Tak jest. Ale wówczas nie byliśmy jeszcze na stopie wojennej; wówczas książę Buckingham był naszym sprzymierzeńcem, a nie wrogiem. To, co zamierzasz teraz uczynić, byłoby uważane za zdradę.
D’Artagnan uznał słuszność tych słów i zamilkł.
— Zdaje mi się — ozwał się Portos, — że i ja także mam pewien pomysł.
— Słuchajmy pomysłu pana Portosa! — zawołał Aramis.
— Poproszę pana de Tréville o urlop pod jakimkolwiek pozorem, który pozostawiam wam do obmyślenia, gdyż, jak wiecie, nie odznaczam się wybitną pomysłowością... a następnie postaram się zbliżyć do milady, która mię nie zna, a więc osobistość moja nie obudzi w niej nieufności... Skoro zaś dostanę piękną panią w ręce, uduszę ją.
— Nieźle! — rzekł Atos. — Skłonny byłbym zgodzić się na pomysł Portosa.
— Wstydźcie się! — przerwał Aramis. — Jakto? zabijać kobietę? Nie! Posłuchajcie raczej mojego pomysłu.
— Mów, Aramisie — oświadczył Atos, który wielce poważał zdanie młodego muszkietera.
— Należy uprzedzić królowę.
— Na honor! — zawołali równocześnie Portos i d’Artagnan, — zdaje się, że znaleźliśmy nareszcie właściwy środek.
— Uprzedzić królowę? — mówił Atos, — ale w jaki sposób? Czyż łączą nas z dworem jakiekolwiek stosunki? czy możemy wysłać kogoś do Paryża tak, aby nie wiedziano o tem w obozie? A dzieli nas od Paryża
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/647
Ta strona została przepisana.