Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/648

Ta strona została przepisana.

sto czterdzieści mii, więc, zanim list nasz znalazłby się w Angers, my siedzielibyśmy już w więzieniu.
— Jeżeli chodzi o doręczenie listu Jej Królewskiej Mości — odezwał się Aramis, a rumieniec pokrył mu oblicze, — podejmę się tego z ochotą. Znam w Tours pewną sprytną osóbkę...
Tu Aramis, zauważywszy uśmiech na ustach Atosa, nie dokończył.
Zauważył ten uśmiech i d’Artagnan, więc zagadnął:
— Więc nie godzisz się, Atosie, na użycie tego środka?
— Nie odrzucam go zasadniczo — odpowiedział Atos, — ale chciałbym zwrócić Aramisowi uwagę, że nie będzie się mógł oddalić z obozu, a komuś innemu, prócz nas, w sprawie tej zaufać nie można, i że w dwie godziny po wyjeździe wysłannika wszystkie zakapturzone mnichy, wszyscy zbirowie, wszystkie czarne duchy kardynała będą znali treść twego listu na pamięć, a następstwem tego będzie, że zarówno ty, jak i twoja sprytna osóbka, dostaniecie się do więzienia...
— Nie biorąc już tego w rachubę — odezwał się Portos, — że, choćby nawet królowa ocaliła księcia Buckinghama, nas ocalićby nie zdołała.
— Portos mówi świętą prawdę, panowie — rzekł d’Artagnan.
— A cóż to się tam dzieje w mieście? — zawołał Atos, nasłuchując.
— Biją w bębny na alarm.
Czterej przyjaciele nastawili uszu; istotnie odgłos bębnów dochodził ich najwyraźniej.
— Przekonacie się, że wyślą przeciwko nam cały pułk — rzekł Atos.
— No! chyba nie zechcesz mieć z całym pułkiem do czynienia? — zapytał Portos.
— Czemużby nie? — odparł muszkieter. — Czuję w sobie niezwykły animusz i stawiłbym czoło nawet całej armii, gdybyśmy byli, kierując się przezornością, zabrali tu z sobą z tuzin flaszek więcej.
— Na honor! odgłos bębnów przybliża się — zauważył d’Artagnan.
— Niech się przybliża — odpowiedział Atos. — Kwa-