Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/668

Ta strona została przepisana.

na podsłuchiwaniu, co naokół mówiono, na szpiegowaniu kardynała i na wypatrywaniu, skąd przybywają do niego gońcy. Niejednokrotnie też ogarniała ich trwoga, choć ukrywana przed, okiem ludzkiem, gdy niespodziewanie wezwano ich do wypełnienia jakiegoś rozkazu. A przytem musieli się mieć sami ciągle na baczności: milady była upiorem, który, skoro raz się komuś ukazał,, spędzał mu spokojny sen z powiek.
Ósmego dnia rano Bazin, wyświeżony, jak zawsze, i uśmiechnięty, wszedł do gospody Parpaillota, gdzie czterej przyjaciele zasiadali właśnie do śniadania, i odezwał się w umówiony sposób:
— Panie Aramisie, oto odpowiedź pańskiej kuzynki.
Czterej przyjaciele spojrzeli rozradowani po sobie: połowa zadania była wypełniona, — co prawda, połowa łatwiejsza i mniej wymagająca czasu.
Aramis, którego oblicze na te słowa pokryło się rumieńcem, odebrał list, napisany niewprawnem pismem i niebardzo godzący się z zasadami ortografii.
— Wielki Boże! — zawołał, wybuchając śmiechem, — tracę doprawdy wszelką nadzieję! ta biedna Michoń nigdy już nie będzie pisała tak, jak pan de Voiture.
— Któż to zacz ta piętna Miżon? — pytał szwajcar, który właśnie w chwili, gdy list doręczono, gawędził z muszkieterami.
— Och, mój Boże! — odparł Aramis, — jest to sobie pewna skromna osóbka, właścicielka niewielkiego składu bielizny, którą jednak kochałem bardzo i którą prosiłem, by napisała do mnie choć kilka słów w dowód pamięci.
— To tjabła! — odezwał się szwajcar, — jeszeli fykląda tak samo fspaniale, jak jej pismo, to masz szczęście, przyjacielu.
Aramis przeczytał list i podał Atosowi.
— Patrzaj, co pisze — rzekł.
Atos spojrzał na kartkę i dla obalenia wszelkich podejrzeń, jakie mogłyby się zrodzić w głowie szwajcara, przeczytał ją głośno:

„Kochany kuzynku! Obiedwie z siostrą odgadujemy doskonale sny i nawet boimy się ich okrutnie.