— O jakimże to śnie tu mowa? — zapytał dragon, który zbliżył się do stołu podczas czytania listu.
— O jakim śnie? — powtórzył szwajcar.
— Och, panowie! nic nadzwyczajnego — mówił Aramis. — Śniło mi się coś tam niedawno, i zawiadomiłem o tem swoje kuzynki.
— Tak, to parco naturalne opofiatać sfoje sny... A fiecie, panowie? mnie się nikty nic nie śni.
— Jesteś pan w takim razie szczęśliwym człowiekiem — rzekł Atos, powstając z miejsca, — i żałują bardzo, że nie mogą powiedzieć tego o sobie.
— Nikty! — powtarzał szwajcar, uradowany, że Atos zazdrości mu czegoś, — nikty a nikty!
D’Artagnan, widząc, że Atos wstaje, poszedł za jego przykładem, a ująwszy go pod ramią, wyszedł z nim razem.
Portos i Aramis pozostali, żartując dalej z dragonem i szwajcarem.
Bazin poszedł się przespać na wiązce słomy, — a ponieważ miał bujniejszą od szwajcara wyobraźnią, przyśniło mu się, że Aramis został wybrany papieżem i że jemu włożył na głową kapelusz kardynalski.
Jak już powiedzieliśmy, szczęśliwy powrót Bazina połowicznie tylko rozwiał dręczące czterech naszych przyjaciół niepokoje. Dnie oczekiwania na rezultat drugiej sprawy dłużyły się im niesłychanie, i d’Artagnan gotów byłby założyć się teraz, że dzień ma obecnie czterdzieści osiem godzin. Zapominał, że w podróżach morskich bywają nieuniknione i nie dające się naprzód obliczyć zwłoki. W przesadnych zaś barwach malując sobie wszechwładzą milady, przypisywał tej kobiecie, wydającej mu się wprost szatanem, pomoc nadnaturalnych potęg. A w takiem podnieceniu ducha zdarzało mu się nieraz, iż, usłyszawszy w nocy najlżejszy szmer, wyobrażał już sobie, że to idą po niego straże, by skonfrontować go oraz jego przyjaciół ze schwytanym Planchetem i następ-
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/669
Ta strona została przepisana.
Lecz mam nadzieją, iż o twoim śnie będzie można powtórzyć przysłowie: Sen mara, Bóg wiara! Zegnaj! Niech ci los sprzyja, a staraj się, abyśmy otrzymały otobie kiedy-niekiedy jakąś wiadomość.“