Czyż uszło twej uwagi, że kapitan statku, na którym przybyłaś, zbliżając się do portu, wysłał naprzód małą łódkę, wiozącą jego dziennik podróży i spis podróżnych. Tylko zresztą po przedstawieniu tych dokumentów mógł otrzymać pozwolenie wpłynięcia do portu. Ponieważ zaś jestem dowódcą portu, więc przyniesiono mi te papiery, i odrazu odnalazłem w nich twoje nazwisko. Serce powiedziało mi to, co obecnie potwierdziły twoje usta; domyśliłem się, w jakim celu naraziłaś się na tę niebezpieczną i tak męczącą, zwłaszcza w obecnej porze roku, podróż przez kanał. Szkuta moja wyszła na twoje spotkanie. Reszta już ci wiadoma...
Milady rozumiała, że lord Winter kłamie, ale to jego kłamstwo właśnie przejmowało ją tem większem przerażeniem.
— Mój drogi — zapytała, — wszak to księcia Buckinghama widziałam wczoraj na wybrzeżu?
— Tak, był to książę Buckingham we własnej osobie — odpowiedział lord Winter. A po chwili dodał: — Ach! i pojmuję to dobrze, że widok księcia musiał zwrócić twoją uwagę. Przybywasz z kraju, gdzie zajmują się nim bardzo... Wiem również, że jego zbrojenia przeciwko Francyi nader żywo interesują twego przyjaciela, pana kardynała.
— Mego przyjaciela, kardynała? — zawołała milady z nieukrywanem zdziwieniem, gdyż słowa lorda Wintera dowodziły, że i pod tym względem, podobnie, jak pod innymi, jest doskonale powiadomiony.
— Jakto? nie jestże już twoim przyjacielem? — zapytał na pozór obojętnie baron. — Ach! w takim razie przepraszam cię bardzo; sądziłem, że pozostajecie jeszcze w przyjaźni. Powrócimy jednak potem do księcia-milorda; tymczasem nie przerywajmy sobie miłego nastroju, jaki owiewa naszą pogawędkę... Przybyłaś zatem, jak powiadasz, aby zobaczyć się ze mną?
— Tak jest.
— Oświadczyłem ci już, że stanie się zadość twojej woli; będziemy się widywali codziennie.
— Więc mam tutaj pozostać nazawsze? — spytała milady z pewnem zaniepokojeniem.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/688
Ta strona została przepisana.