— Tak! byłam szalona, unosząc się w ten sposób — mówiła, spoglądając w lustro i płomiennem spojrzeniem badając sama siebie. — Dość już tych gwałtownych wybuchów! Gwałtowność jest dowodem słabości... Zresztą na tej drodze nigdy nie osiągnęłam celu. Może, gdybym użyła mej siły w walce z kobietami, okazałyby się one słabszemi odemnie, i zdołałabym je pokonać. Ale walczę z mężczyznami, dla których jestem tylko kobietą... trzeba więc walczyć sposobem kobiecym: siłą moją jest właśnie moja słabość...
Jakgdyby dla przekonania się o zmianach, jakim może ulegać jej twarz ruchliwa, pełna wyrazu, poczęła przed lustrem obserwować grę swej fizyognomii — od wyrazu gniewu, wykrzywiającego rysy, aż do najbardziej czułego, tkliwego i kuszącego uśmiechu. Potem wprawnemi rękoma ułożyła włosy, aby potęgowały czar jej twarzy, i wreszcie, zadowolona z siebie, szepnęła:
— Nic straconego... Jestem zawsze piękna.
Była mniej-więcej godzina ósma wieczór. Milady rzuciła okiem na zasłane łóżko i pomyślała sobie, że kilka godzin odpoczynku odświeżyłoby nietylko jej umysł, ale także i cerę. Zanim jednak położyła się spać, wpadła na lepszy pomysł. Słyszała, że mówiono coś o wieczerzy, a ponieważ znajdowała się w tym pokoju już od godziny, więc należało oczekiwać, iż niebawem otrzyma posiłek. Postanowiła zresztą sobie wogóle nie tracić czasu i jeszcze tego samego wieczoru wybadać położenie, a przedewszystkiem poznać charaktery ludzi, którym straż nad nią powierzono.
Nagle przez szczelinę drzwi zamigotało światło, — więc ktoś widocznie szedł do jej celi. Milady odskoczyła od lustra, a usadowiwszy się szybko w krześle, rozpuściła w jednej sekundzie piękne swe włosy i przechyliła głowę, wtył; z pośród zgniecionych koronek wychylała się na pół obnażona jej szyja; ręka jedna spoczęła na sercu a druga obwisła bezwładnie ku dołowi.
Otworzono zamki, drzwi zgrzytnęły w zawiasach, i kilka osób weszło do jej pokoju.
— Postawcie ten stół tutaj — odezwał się jeden z przybyłych, a milady poznała głos Feltona.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/709
Ta strona została przepisana.