Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/713

Ta strona została przepisana.

Nagle poza niedomkniętemi drzwiami rozległ się głośny śmiech — i prawie równocześnie rozwarły się one naoścież.
— Spojrzyj, mój Feltonie — wołał lord Winter, — spojrzyj i przekonaj się, czy mówiłem nieprawdę. Ten nóż był przeznaczony dla ciebie, mój miły; chciała cię nim zabić. Otóż, widzisz, jest to jeden ze sposobów, jakimi się posługuje, by się pozbyć zawadzających jej ludzi. Gdybym był posłuchał twojej rady i dał jej nóż stalowy, przestałbyś już może istnieć na świecie; poderżnęłaby gardło najpierw tobie, mój Feltonie, a następnie wszystkim innym, którychby napotkała na drodze. Spojrzyj tylko, kochany Janie, jak groźnie wygląda z tym nożem i jak go umiejętnie trzyma.
Istotnie milady z zaciśniętym w dłoni nożem robiła wrażenie wprawnego sztyletnika. Ostatnie wszakże słowa lorda, będące dla niej największą możliwie obelgą, rozprężyły jej rękę, złamały moc i wolę. Nóż upadł na ziemię.
— Mówiłeś prawdę, milordzie — rzekł Felton tonem głębokiej pogardy, która zadźwięczała zgrzytliwem echem aż na dnie serca milady, — mówiłeś prawdę, a ja właśnie się myliłem.
I obaj opuścili próg jej pokoju.
Tym razem milady nasłuchiwała uważniej, aniżeli poprzednio, czekając, aż odgłos oddalających się kroków przebrzmi w głębi korytarza.
— Jestem bezpowrotnie zgubiona! — szepnęła do siebie. — Znalazłam się w mocy ludzi, których niepodobna wzruszyć, tak, jak posągi z bronzu lub granitu. Znają mię nawskróś i opancerzeni są przeciwko wszystkim moim podstępom, jakichbym mogła użyć...
— A jednak — dodała po chwili — to przecie niemożliwe, aby sprawa moja zakończyła się w taki sposób, jak postanowili.
Słowa te wskazywały, że milady odzyskuje znowu nadzieję, jakkolwiek jeszcze dotąd nieokreśloną.
Zasiadła do stołu, spożyła po kilka kąsków z podanych potraw, wypiła odrobinę wina hiszpańskiego i po niejakimś czasie, uspokojona zupełnie, uczuła, że od-