porządzenia dziesięć dni zaledwie; dzisiaj wieczorem upłyną już dwa dni mego tutaj pobytu.
Służba, wszedłszy rano do jej pokoju, przyniosła śniadanie; milady przypuszczała zatem, że niebawem przyjdzie ktoś sprzątnąć nakrycie i że wówczas ujrzy także Feltona.
Nie pomyliła się. Felton wszedł i, nie zwracając uwagi, czy milady z zastawionego posiłku skorzystała, czy też nie, ruchem ręki rozkazał usunąć stół, który zawsze wnoszono już z zastawą.
Po wyjściu służby Felton pozostał jeszcze w pokoju. W ręku trzymał jakąś książkę.
Milady, siedząca na krześle w pobliżu kominka, piękna, blada, z wyrazem rezygnacyi na twarzy, wyglądała, jak święta dziewica, oczekująca na chwilę męczeństwa.
Felton zbliżył się ku niej i rzekł:
— Lord Winter, jako katolik, podobnie, jak pani, jest tego mniemania, że brak praktyk i obrządków religijnych może sprawiać pani niejaką przykrość, wobec czego postanowił zezwolić pani, abyś odmawiała codziennie swoje nabożeństwo. A oto książka, zawierająca wszystkie modlitwy.
Gest, z jakim Felton położył książeczkę na stoliku, obok którego siedziała milady, i ton, z jakim wymówił słowa „swoje nabożeństwo“, jak również towarzyszący słowom pogardliwy uśmiech, zostały w lot przez nią zrozumiane.
Podniosła głowę i utkwiła bacznie wzrok w twarzy młodego oficera. Jego gładko zaczesane włosy, strój skromny aż do przesady, poważne, jakby z marmuru wykute czoło, równie nieprzeniknione, jak całe jego zachowanie się, zrodziły w milady przypuszczenie, że ma przed sobą jednego z tych ponurych Purytanów, jakich tak często spotykała na dworze króla Jakuba, a również i na dworze króla francuskiego, gdzie przybywali nieraz szukać schronienia, mimo wspomnień nocy świętego Bartłomieja.
I przyszło jej nagle jedno z owych natchnień, jakie miewają jedynie ludzie genialni w tych wielkich chwilach, gdy rozstrzyga się ich los, lub gdy chodzi o ich życie.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/717
Ta strona została przepisana.