Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/719

Ta strona została przepisana.

piątej wieczorem, milady więc miała dość czasu, aby obmyślić plan swego postępowania. Przyjęła też lorda z pewnością siebie, jaką daje poznanie nastręczających się korzyści.
— Jak się zdaje — rzekł lord Winter, siadając na krześle naprzeciwko milady i wyciągając niedbałym ruchem nogi przed kominkiem, — jak się zdaje, popełniliśmy małe odstępstwo religijne!
— Co chcesz powiedzieć przez to, milordzie?
— Chcę powiedzieć, że widocznie od czasu, kiedy widzieliśmy się po raz ostatni, zmieniłaś pani wyznanie. Czyżbyś może po raz trzeci wyszła za mąż... tym razem za protestanta?
— Chciej mi wytłómaczyć te słowa, milordzie — odpowiedziała milady z godnością, — słyszę je bowiem, ale ich nie rozumiem.
— To znaczy, że wyrzekłaś się pani wszelkiej wiary — odpowiedział drwiąco lord Winter i następnie dodał: — Ha! tem lepiej... tem lepiej.
— Nie wątpię, że odpowiadałoby to bardziej pańskim przekonaniom — rzekła zimno milady.
— Och! muszę wyznać, że jest mi to najzupełniej obojętne.
— Chociażbyś się nie przyznawał, milordzie, do obojętności w rzeczach wiary, łatwo byłoby to poznać, patrząc na twoje wszeteczeństwo i na twoje zbrodnie.
— Cóż znowu? Ty mówisz o wszeteczeństwie? ty, Messalina? ty, lady Macheth?! Albo mię słuch myli, albo jesteś doprawdy bezwstydną aż do ostatecznych granic.
— Mówisz pan w ten sposób, bo wiesz, że jeszcze ktoś więcej słucha naszej rozmowy — rzekła milady z zimnym spokojem. — Chcesz podburzyć przeciwko mnie swoich dozorców więziennych i katów.
— Moich dozorców więziennych i moich katów? Och, pani! posługujesz się nazbyt poetycznemi wyrażeniami. Komedya wczorajsza, jak widzę, przemienia się dzisiaj w tragedyę. Mniejsza zresztą o to! Za osiem dni znajdziesz się we właściwem dla siebie miejscu, a moje zadanie będzie wypełnione.