Felton, blady śmiertelnie, stał przez chwilą, nasłuchując, poczem, gdy już miarowe stąpanie barona ucichło zupełnie, odetchnął głęboko, jak człowiek, zbudzony ze snu, i wybiegł z pokoju.
— Ach! — rzekła milady, gdy i kroki Feltona przebrzmiały u wyjścia z kurytarza, — nareszcie go zdobyłam dla siebie!
Po chwili jednak czoło jej zachmurzyło się znowu.
— Jeżeli opowie to wszystko baronowi — pomyślała, — będę zgubiona. Baron wie doskonale, że nie odbiorę sobie życia... da mi nóż w jego obecności i przekona go, że straszna moja rozpacz była jedynie komedyą.
Usiadła przed lustrem i napawała się swoim widokiem; nigdy jeszcze nie była tak piękną.
— Mogę być jednak spokojna — pomyślała, uśmiechając się; — nic mu nie powie.
Wieczorem lord Winter przyszedł towarzyszyć jej przy wieczerzy.
— Milordzie — rzekła, zaledwie przestąpił próg, — czy obecność pańska jest nieodzownym dodatkiem do mojej niewoli i czy nie mógłbyś mi oszczędzić tych tortur, jakiemi są dla mnie pańskie odwiedziny?
— Jakto, najdroższa bratowo? — odpowiedział lord Winter, — czyż nie słyszałem na własne uszy, jak te piękne usteczka, tak okrutne dla mnie dzisiaj, zapewniały mię, że przybyłaś do Anglii jedynie w tym celu, by się nacieszyć moim widokiem? Wszakże mówiłaś sama, że tęskniłaś za mną, że byłaś gotowa narazić się na wszystko, byle mię zobaczyć: na trud podróży morskiej, na burze i na niewolę! Jestem teraz obok ciebie, więc powinnaś się czuć zadowoloną. Tym razem zresztą odwiedziny moje mają pewien cel, ściśle określony...
Milady zadrżała, gdyż przyszło jej do głowy przypuszczenie, że Felton jednak powtórzył lordowi ich rozmowę. I może nigdy jeszcze serce tej kobiety, która doznawała tylu potężnych i tak różnorodnych wrażeń, nie biło tak gwałtownie, jak w tej chwili.
Siedziała na krześle. Lord Winter przysunął sobie również krzesło, a usiadłszy obok, sięgnął do kieszeni, wydobył jakiś papier i począł rozwijać go powoli.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/730
Ta strona została przepisana.