Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/736

Ta strona została przepisana.

rzałaś uczynić?... Za kilka dni będziesz pani już daleko stąd... życie twoje nie będzie powierzone mojej pieczy... i wówczas — tu westchnął ze smutkiem, — wówczas uczynisz pani z niem, co zechcesz.
— A więc tak? — zawołała milady, jakgdyby nie mogąc zapanować nad pobożnem oburzeniem, — więc pan, człowiek religijny, pan, którego uważają za sprawiedliwego, obawiasz się jedynie odpowiedzialności za moją śmierć?...
— Mam obowiązek czuwać nad życiem pani i będę nad niem czuwał.
— Ale czy zdajesz pan sobie sprawę z obowiązku, jaki wypełniasz? Jest on okrutny, jeżeli jestem winna; ale jakże go pan nazwiesz, jakże go osądzi Stwórca, jeżelim niewinna?
— Jestem żołnierzem i wypełniam rozkazy, jakie otrzymałem.
— Mniemasz więc, że w dniu sądu ostatecznego Bóg oddzieli ślepych katów od niesprawiedliwych sędziów? Nie chcesz pozwolić, abym zabiła moje ciało, a stajesz się narzędziem tego, który chce zabić moją duszę?!
— Ależ powtarzam — odparł Felton, zachwiany w przekonaniu, — że życiu pani nie zagraża bynajmniej niebezpieczeństwo; ręczę za lorda Wintera, jak za siebie samego.
— Szaleńcze! biedny szaleńcze! — wołała milady, — odważasz się ręczyć za innego człowieka, podczas gdy najmędrsi nawet, najlepsi przed Panem nie ośmielają się ręczyć sami za siebie. A przecie stajesz po stronie silniejszego i szczęśliwszego, by pognębić istotę słabszą i nieszczęśliwą!
— To niemożliwe, pani! to niemożliwe! — szeptał Felton, jakby broniąc się przed narzucaną sobie przez milady myślą, a jednocześnie czując w głębi serca słuszność jej argumentów. — Dopóki jesteś uwięziona, nie otrzymasz wolności z moją pomocą; dopóki żyjesz, nie utracisz życia z moją zgodą.
— Tak, Feltonie! ale utracę to, co mi jest droższe nad życie, utracę cześć — wołała milady. — A pan od-