Milady spojrzała na niego przeciągle, jakby chcąc wyrazić pewne względem młodego oficera niedowierzanie, a w istocie, by zajrzeć mu w głąb duszy i ostatecznie go ujarzmić. Felton w odpowiedzi na to spojrzenie złożył błagalnie ręce i stał w milczeniu.
— Dobrze więc! — rzekła, — zaufam bratu... znajdę odwagę!
W tejże jednak chwili rozległ się odgłos kroków lorda Wintera, który nie zadowolnił się dziś, jak dnia poprzedniego, przejściem koło drzwi, lecz zatrzymał się, zamienił kilka słów ze stojącym na straży żołnierzem i wszedł do pokoju.
Tymczasem Feiton, posłyszawszy kroki jego na korytarzu, cofnął się żywo, i gdy lord ukazał się w progu, młody oficer stał już w przyzwoitej odległości od milady.
Baron, wchodząc do pokoju, badawczem spojrzeniem ogarnął zarówno uwięzioną, jak i młodego oficera.
— Jak się dowiaduję, Janie — rzekł, — przebywasz tu już dość długo. Czyżby kobieta ta wyznawała ci swoje zbrodnie? W takim wypadku nie dziwiłbym się wcale, że spowiedź trwa tak długo.
Felton zadrżał, a milady uczuła, że będzie zgubiona, jeżeli nie pospieszy z pomocą zakłopotanemu purytaninowi.
— Ach i obawiasz się pan — rzekła, — aby niewolnica twoja nie umknęła?
Zapytaj zatem twego czcigodnego dozorcę, o jaką łaskę błagałam go przed chwilą.
— Błagałaś pani o łaskę? — zapytał podejrzliwie baron.
— Tak jest, milordzie — odparł z pomieszaniem młody człowiek.
— I o jakąż to łaskę? — pytał dalej lord Winter.
— Prosiła, abym dał jej nóż, i przyrzekała, że w chwilę później będę mógł go zabrać — odrzekł Felton.
— Widocznie zatem ukrywa się tu ktoś, komu ta miła osoba pragnie poderżnąć gardło zauważył szyderczo i pogardliwie lord Winter.
— Taki ja sama jestem tym kimś — oświadczyła milady.
— Pozostawiłem pani do wyboru Amerykę lub Tyburn — mówił lord Winter, — wybierz zatem Tyburn;
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/740
Ta strona została przepisana.