— Posłuchaj! — odparł Felton przyciszonym głosem. — Oddaliłem straże, aby módz pozostać tu z tobą bez niczyjej wiedzy i pomówić bez narażania się na podsłuchiwanie. Baron opowiedział mi straszne rzeczy...
Milady uśmiechnęła się, niby przygotowana na wszystko ofiara, i skinęła głową.
— Albo jesteś demonem — mówił Felton, — albo baron, mój dobroczyńca, mój ojciec, jest wprost potworem. Ciebie znam od czterech dni, jego kocham od dwóch lat; czyż mogę się wahać, komu z was dwojga uwierzyć? Nie przerażaj się tem, co mówię; potrzebuję przecie dowodów. Dzisiaj po północy przyjdę tutaj, abyś mi te dowody złożyła.
— Nie, Feltonie! nie, mój bracie! — odpowiedziała milady. — Zbyt wielka byłaby taka ofiara! pojmuję dobrze, ile wysiłku musiałoby cię to kosztować. Nie! ja jestem zgubiona; poco i ty miałbyś ginąć wraz ze mną? Śmierć moja będzie wymowniejsza, niż moje życie; milczenie trupa da ci bardziej przekonywające dowody, aniżeli słowa uwięzionej kobiety.
— Zamilcz, pani! — błagał Felton, — nie przemawiaj w taki sposób! Przyszedłem tutaj, by uzyskać od ciebie przyrzeczenie, by otrzymać przysięgę na wszystko, co jest dla ciebie najświętsze, że nie targniesz się na swe życie.
— Takiego przyrzeczenia złożyć nie mogę — odpowiedziała milady, — gdyż nazbyt wielką wagę przywiązuję do przysięgi... a gdybym przysięgła, musiałabym obietnicy dotrzymać.
— A więc przyobiecaj mi pani tylko, że do chwili mego tu przybycia nie uczynisz sobie nic złego — mówił Felton. — Jeżeli i po naszej rozmowie będziesz trwała jeszcze w swym zamiarze, wówczas pozostawię ci swobodę... co więcej, sam wręczę ci broń, o którą mię prosiłaś.
— Niech i tak będzie — oświadczyła milady. — Zaczekam, póki nie przyjdziesz.
Przysięgnij!
— Przysięgam na imię naszego Boga! Czy jesteś zadowolony?
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/742
Ta strona została przepisana.