Ta strona została przepisana.
— Tak! — odparł Felton. — Więc dzisiaj w nocy!
Wybiegł z pokoju i, zamknąwszy drzwi za sobą, stanął nazewnątrz, biorąc do rąk krótką dzidę, pozostawioną w korytarzu przez strażnika.
Gdy żołnierz wrócił na swe stanowisko, Felton oddał mu broń jego, przeżegnał się pobożnie i z rozradowaną twarzą odszedł.
Milady, która przez otwór we drzwiach obserwowała go do ostatniej chwili, odeszła teraz w głąb pokoju z uśmiechem dzikiej pogardy na ustach i z bluźnierczemi słowami:
— Moim Bogiem, oszalały fanatyku, jest ten, kto dopomoże mi do pomsty!...