— Buckingham katem tej anielskiej istoty?! — wołał Felton. — Boże mój! i Ty nie zniszczysz go piorunem? i Ty pozwoliłeś mu zostać wielkim, czczonym, wszechwładnym, na zgubą nas wszystkich!...
— Bóg opuszcza tych, którzy opuszczają się sami — rzekła milady.
— Więc wywołuje na swą głową karą, przeznaczoną przeklętym! — wołał Felton z rosnącą egzaltacyą, — więc pragnie, aby pomsta ludzka wyprzedziła wyrok sprawiedliwości Bożej!
— Ludzie lękają się go i oszczędzają.
— Och! ja nie będą się ani bał, ani oszczędzał! — mówił Felton.
Milady na to oświadczenie młodego fanatyka uczuła w duszy piekielną radość.
— Ale jakim sposobem lord Winter, mój opiekun, mój ojciec, jest w to wszystko wmieszany?
— Widzisz, Feltonie — odpowiedziała milady, — obok ludzi podłych i zasługujących na pogardą są jeszcze natury wielkie i szlachetne. Miałam narzeczonego, którego kochałam i który mnie kochał. Był obdarzony sercem, podobnem do twego, Feltonie; był, jak ty, prawdziwym człowiekiem. Udałam się do niego i opowiedziałam mu wszystko. Znał mię dobrze i ani przez chwilą nie wątpił w moje słowa. Należąc do sfery wielkopańskiej, pod każdym wzglądem stał narówni z Buckinghamem. Na moje oświadczenie nie powiedział nic; przypasał tylko szpadą, wdział płaszcz i udał się do pałacu Buckinghama.
— Tak! — rzekł Felton, — pojmują... aczkolwiek z podobnymi ludźmi nie szpady używać należy, lecz sztyletu.
— Buckingham wyjechał dnia poprzedniego, wysłany jako ambasador do Hiszpanii, gdzie miał prosić o ręką infantki dla króla Karola I-ego, będącego naówczas jeszcze księciem Walii. Narzeczony mój więc powrócił z niczem. „Słuchaj — rzekł do mnie, — kat twój wyjechał i wskutek tego uniknął na razie mojej zemsty. Połączmy się jednak węzłem małżeńskim, jak to już było postanowione, i bądź spokojną... pozostaw lordowi Winterowi troską o honor własny i o honor jego żony.“
— Lordowi Winterowi? — wykrzyknął Felton.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/764
Ta strona została przepisana.