Felton stał oszołomiony, prawie nieprzytomny, nie mogąc przemówić słowa. Milady pojęła natychmiast, że musi ratować sytuacyę. Podbiegła do stołu i, chwytając nóż, pozostawiony przez Feltona, zawołała:
— Jakiem prawem przeszkadzasz mi pan umrzeć?!
— Wielki Boże! — krzyknął Felton, spostrzegłszy nóż, błyszczący w jej ręku.
A jednocześnie zabrzmiał w korytarzu szyderczy śmiech, i na progu pokoju ukazał się baron w porannem ubraniu, ze szpadą pod pachą, widocznie zwabiony hałasem.
— Aha! — rzekł, — dochodzimy, jak widzę, do ostatniego aktu tragedyi. Widzisz, Feltonie; dramat przechodził wszystkie momenty, jakie ci zapowiedziałem. Ale bądź spokojny; obejdzie się tu bez rozlewu krwi.
Milady pojęła, że będzie zgubiona, jeżeli nie da Feltonowi bezpośredniego i przerażającego dowodu swej odwagi.
— Mylisz się, milordzie! Niech popłynie krew moja i niech spadnie na głowy tych, którzy doprowadzili do jej rozlewu!
To mówiąc, milady ugodziła się w pierś nożem, a jednocześnie Felton z okrzykiem przerażenia rzucił się ku niej — zbyt późno, aby jej w tem przeszkodzić.
Lecz uderzenie noża było wcale zręczne, gdyż ostrze jego trafiło na żelazną bryklę gorsetu, niby na pancerz, i ześlizgnęło się po niej, rozdzierając suknię i raniąc ciało na ukos między żebrami.
Suknia milady w jednej chwili zabarwiła się krwią, a komedyancka samobójczyni padła na wznak, udając zemdlenie.
— Felton wyrwał jej nóż z ręki i zrozpaczony zawołał:
— Patrz, milordzie! powierzyłeś, ją mojej pieczy, a jednak nie mogłem dopilnować, i odebrała sobie życie...
— Bądź o nią spokojny, Feltonie — oświadczył lord Winter. — Szatany nie giną tak łatwo... Uspokój się i idź do mego pokoju, a ja wnet tam przybędę.
— Ależ, milordzie...
— idź 1 rozkazuję ci!
Na te stanowcze słowa swego zwierzchnika Felton oddalił się, zabierając z sobą nóż i kryjąc go na piersi.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/767
Ta strona została przepisana.