Oczywiście rana milady, jak to przewidywał lord Winter, nie była niebezpieczna. Zaledwo niedoszła samobójczyni znalazła się sam-na-sam z usługującą jej kobietą, i została przez nią rozebrana, otwarła oczy. Wypadało jej jednak teraz z kolei rzeczy grać rolę osłabionej i cierpiącej, co zresztą dla tak doskonałej aktorki, jak milady, nie przedstawiało bynajmniej trudu. To też biedna kobieta, oszukana pozorami, uparła się, wbrew usilnym prośbom uwięzionej, czuwać przy niej przez noc całą.
Obecność wszakże służebnej nie przeszkadzała milady w rozmyślaniach.
Nie ulegało już wątpliwości, że Felton został ostatecznie usidłany, że Felton należał do niej zupełnie. Gdyby nawet anioł zstąpił z nieba, aby oskarżyć milady, młody człowiek w sumieniu swem uważałby go z pewnością za wysłannika szatana.
Na myśl o tem uśmiech radości błąkał się na ustach milady, — Felton bowiem był obecnie jedyną jej nadzieją, jedyną drogą ratunku.
Lord Winter wszakże mógł powziąć co do młodego oficera jakieś podejrzenia, i być może — kazał go teraz pilnować.
Około godziny czwartej rano przybył lekarz. Ponieważ jednak tymczasem rana milady już się była zasklepiła, nie mógł ani zmierzyć jej głębokości, ani oznaczyć jej kierunku; zbadał więc tylko puls chorej i na tej podstawie uznał, że niema obawy o jej życie.
Rano milady, spodziewając się, że w porze śniadania przyjdzie Felton, odprawiła czuwającą przy niej kobietę
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/769
Ta strona została przepisana.
XII.
UCIECZKA.