dą dziewczynę, znieważyłeś ją, splamiłeś!... Napraw teraz swą względem niej zbrodnię i wypuść ją na wolność, a nie będę nic więcej żądał od ciebie.
— Nie będziesz pan żądał? — rzekł Buckingham, spoglądając z gniewnem zdumieniem na Feltona i podkreślając każdą zgłoskę tych czterech słów.
— Milordzie! — mówił Felton z rosnącem podnieceniem, — milordzie! miej się na baczności! Cała Anglia jest znużona twymi występkami! Milordzie! nadużyłeś królewskiej władzy, którą przywłaszczyłeś sobie bezprawnie! Milordzie! jesteś znienawidzony przez ludzi i wstrętny Bogu!... Bóg ukarze cię później, ale ja... ja ukarzę cię dzisiaj jeszcze!
— Cóż to jest?! — zawołał Buckingham, zmierzając ku drzwiom.
Felton jednak zagrodził mu drogę.
— Błagam cię pokornie, milordzie — rzekł, — podpisz rozkaz wypuszczenia lady Winter na wolność... Pomyśl, że to kobieta, którą sam zbezcześciłeś...
— Usuń się pan — rzekł z mocą Buckingham, — bo zawołam służbę i każę cię zakuć w kajdany.
— Nie zawołasz — oświadczył Felton, stając pomiędzy księciem a dzwonkiem, który znajdował się na inkrustowanym srebrem gerydonie. — I strzeż się, milordzie, albowiem jesteś w ręku Boga!...
— W ręku szatana, chciałeś powiedzieć! — zawołał Buckingham podniesionym głosem, aby zwrócić tem uwagę służby w sąsiednim pokoju.
— Podpisz, milordzie, akt uwolnienia lady Winter! — mówił Felton, podsuwając księciu jakiś papier.
— Pod przymusem? Żartujesz chyba! Hej! Patryku!
— Podpisz, milordzie!
— Nigdy!
— Nigdy?
— Hola! służba! do mnie! — krzyknął książę, sięgając po szpadę.
W tejże chwili wszedł spiesznie do gabinetu Patryk i, nie domyślając się grozy położenia, rzekł:
— Milordzie, list z Francyi!
— Z Francyi? — powtórzył Buckingham, i radość
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/784
Ta strona została przepisana.