Ta strona została przepisana.
— O, proszą pana! niech go pan sobie weźmie — rzekł.
I, uszczęśliwiony hojną nagrodą, wręczył papier d’Artagnanowi, który go z zaciekawieniem rozwinął.
— I cóż? — pytali przyjaciele.
— Jest tu tylko jedno słowo — odparł d’Artagnan.
— Tak — rzekł Aramis, — ale jest to nazwa jakiegoś miasta lub wioski.
— „Armentières“? — czytał Portos, — Armentières?... Nie znam takiej miejscowości!
— Ale słowo to napisane jest jej ręką! — oświadczył Atos.
— No, no! — rzekł d’Artagnan. — Schowajmy troskliwie ten kawałek papieru... Może nie napróżno wydałem ostatniego pistola. A teraz na koń, przyjaciele!
I czterej towarzysze puścili się kłusem drogą ku Béthune.