Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/815

Ta strona została przepisana.
XV.
DWIE ODMIANY SZATANÓW.

— Ach, to ty?! — zawołała milady.
— Tak, to ja — odpowiedział Rochefort.
— Skąd przybywasz?
— Z pod Rochelli. A ty skąd przyjechałaś tutaj?
— Z Anglii.
— Cóż Buckingham?
— Nie żyje lub śmiertelnie ranny. Gdy odjeżdżałam, nie zdoławszy nic osiągnąć, zabił go jakiś fanatyk.
— Ach! — rzekł Rochefort z uśmiechem, — to istotnie traf bardzo szczęśliwy! Jego Eminencya będzie ogromnie zadowolony! Czy doniosłaś mu już o tem?
— Napisałam do niego list z Boulogne. Ale jakim sposobem ty znalazłeś się tutaj?
— Jego Eminencya, zaniepokojony, wysłał mię na poszukiwania ciebie.
— Przybyłam tu dopiero wczoraj.
— Cóż porabiałaś od wczoraj?
— Nie traciłam czasu.
— Och! nie wątpię w to!
— Czy wiesz, kogo spotkałam tutaj?
— Nie.
— Zgadnij.
— Jakże mogę?...
— Ową młodą kobietę, którą królowa uwolniła z więzienia.
— Kochankę tego młokosa d’Artagnana?
— Tak jest, panią Bonacieux. Kardynał nie mógł się dowiedzieć o miejscu jej schronienia...
— Doskonale! — rzekł Rochefort. — Oto znów po-