dołęgą i zarozumialcem, i nie warto się nim zajmować.
— Ależ ci czterej ludzie powinniby w tej chwili brać udział w oblężeniu Rochelli.
— I ja tak sądziłam; ale list, który pani Bonacieux otrzymała od pani de Chevreuse, a który niebacznie mi pokazała, przekonał mię, że wszyscy czterej zdążają tutaj, aby ją zabrać z klasztoru.
— Hm, do licha! co robić?
— Czy kardynał wydał co do mnie jakie polecenia?
— Rozkazał mi odebrać od ciebie wiadomości na piśmie lub ustnie i wracać natychmiast pocztowymi końmi; a gdy otrzyma moje sprawozdanie, zawiadomi cię, co masz czynić dalej.
— Więc mam pozostać tutaj?
— Tutaj lub gdzieśkolwiek w tych stronach.
— Czy nie możesz mię zabrać ze sobą?
— Nie; mam co do tego rozkaz wyraźny. W pobliżu obozu mógłby cię kto poznać, a obecność twoja, rozumiesz to chyba, kompromitowałaby Jego Eminencyę.
— A więc mam oczekiwać tutaj lub gdzieś w pobliżu na dalsze rozkazy?
— Tak, ale muszę wiedzieć, gdzie zamieszkasz, abym mógł cię w każdej chwili odnaleźć.
— Tutaj prawdopodobnie nie będę mogła pozostać na dłużej.
— Dlaczego?
— Nie zapominaj, że mogą tu lada chwila przybyć moi wrogowie.
— To prawda... Ale, jeżeli stąd się ruszysz, ta kobietka wymknie się Jego Eminencyi.
— Ba! — rzekła milady, — zapominasz, że jestem jej najlepszą przyjaciółką.
— Istotnie. A zatem, co się tyczy tej kobiety, mogę powiedzieć kardynałowi...
— Żeby był zupełnie spokojny.
— I to wszystko?
— Kardynał zrozumie już, co to znaczy.
— Domyśli się, że... no, tak. A teraz co mam z sobą uczynić?
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/817
Ta strona została przepisana.