Ta strona została przepisana.
Obaj młodzi ludzie pożegnali się ukłonem, poczem Aramis oddalił się, kierując kroki w ulicę, wiodącą do Luksemburga, d’Artagnan zaś, zauważywszy, że nadchodzi już naznaczona mu pora, zwrócił się w stronę Karmelitów Bosych, mówiąc jednocześnie sam do siebie:
— Ani chybi, nie wyjdę cało z tej sprawy. Lecz przynajmniej, jeżeli legnę na placu, zginę z ręki muszkietera.