Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/821

Ta strona została przepisana.
XV.
KROPLA WODY.

Zaledwie wyszedł Rochefort, pani Bonacieux wróciła do pokoju miiady i zastała ją rozpromienioną.
— I cóż? — rzekła. — Stało się zapewne to, czego się obawiałaś; wysłańcy kardynała przybędą po ciebie dzisiaj albo jutro?
— Któż ci to powiedział, moje dziecko? — zapytała milady.
— Słyszałam z własnych ust tego pana.
— Usiądź tu przy mnie — rzekła milady i usadziła panią Bonacieux na krześle. — Poczekaj jednak; przekonam się, czy kto pod drzwiami nie podsłuchuje.
I podeszła ku drzwiom, otworzyła je, zajrzała w głąb korytarza, a wróciwszy, usiadła obok pani Bonacieux.
— Na co te wszystkie środki ostrożności?
— Zaraz się dowiesz. Otóż rolę swoją odegrał doskonale! — rzekła.
— Kto taki?
— Ten, który się przedstawił przeoryszy, jako wysłannik kardynała.
— Więc on grał tylko rolę wysłannika?
— Tak jest, moje dziecko.
— I ten człowiek nie jest...
— Ten człowiek — przerwała milady, zniżając głos — jest moim bratem.
— Twoim bratem? — zawołała z ciekawością pani Bonacieux.
— Tak. Tobie jednej tylko powierzam tę tajemnicę, moje dziecko; jeżeli wyjawisz ją komukolwiek, zgubisz mię bezpowrotnie, a może i siebie w dodatku.
— Och! Boże mój! Boże!