mego brata! A jeżeli sprawiedliwość ta nie zostanie jej wymierzoną, sam ją wymierzą.
I po tych słowach lord Winter stanął obok d’Artagnana, ustępując miejsca następnemu oskarżycielowi.
Milady tymczasem ze wspartą w dłoniach głową usiłowała zebrać myśli, zmącone śmiertelną trwogą.
— Teraz kolej na mnie — rzekł Atos, drżąc, jak drży lew na widok jadowitego węża, — kolej na mnie! Poślubiłem tę kobietę, gdy była jeszcze młodą dziewczyną... poślubiłem wbrew woli mojej rodziny; dałem jej majątek, dałem moje nazwisko... I oto pewnego dnia przekonałem się, że jest napiętnowana, że ma wypalony na lewem ramieniu znak lilii.
— Och! — zawołała milady, powstając, — gdzie znajdziecie trybunał, który wydał na mnie ten nikczemny wyrok? gdzie znajdziecie człowieka, który ten wyrok wykonał?!
— Milcz! — odezwał się głos jakiś. — Ja na to odpowiem!
Z kolei wysunął się naprzód człowiek w czerwonym płaszczu.
— Kto jest ten człowiek?! — zawołała milady z przerażeniem, a ponad zsiniałą jej twarzą zjeżyły się jej włosy, jak żywe.
Obecni spojrzeli ze zdumieniem na człowieka w czerwonym płaszczu, gubiąc się w domysłach co do jego osobistości.
Ale i sam Atos objął go pełnym osłupienia wzrokiem, gdyż nie przypuszczał, aby człowiek ten mógł mieć jakikolwiek udział w straszliwym dramacie, który teraz przed oczyma obecnych dobiegał swego końca.
Nieznajomy podszedł ku milady powolnym, pełnym powagi krokiem, stając przed stołem, poza którym siedziała milady, i nagle zdjął maskę.
Milady spojrzała z niesłychanem przerażeniem w tę bladą, okoloną czarnym zarostem twarz, na której malował się jedynie lodowaty chłód, i cofnęła się gwałtownie aż pod samą ścianę, szepcąc:
— Nie! to chyba tylko widmo piekielne! to nie on!
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/848
Ta strona została przepisana.