Służący prowadzili milady w stroną rzeki. Usta jej były nieme, ale oczy przemawiały wymownie do każdego, na kogo spojrzała.
Nieznacznie przyspieszając kroku, po niejakimś czasie wyprzedziła wraz z dwoma służącymi na kilkanaście kroków cały orszak i odezwała się do nich:
— Tysiąc pistolów dam każdemu z was, jeżeli ułatwicie mi ucieczkę... Lecz jeżeli wydacie mię w ręce swych panów, zapłacicie drogo za moją śmierć, gdyż niedaleko stąd znajdują się moi mściciele.
Grimaud zawahał się; Mousqueton począł drżeć na całem ciele.
W tejże chwili jednak Atos, posłyszawszy głos milady, przyspieszył kroku i zbliżył się do niej, a lord Winter podążył za nim.
— Trzeba zastąpić tych ludzi innymi — rzekł; — rozmawiała z nimi, więc nie można im już ufać.
Na miejsce Grimauda i Mousquetona przywołano Plancheta i Bazina.
Gdy orszak stanął nad brzegiem rzeki, kat zabrał się do skrępowania rąk i nóg milady. To wyprowadziło ją ze stanu długiego milczenia, i zawołała:
— Jesteście podli! jesteście nędzni mordercy! W dziesięciu znęcacie się nad bezbronną kobietą! Ale strzeżcie się, bo chociaż teraz nie przyjdzie mi nikt z pomocą, będę jednak srodze pomszczona.
— Nie jesteś przedewszystkiem kobietą — odezwał się lodowato Atos, — nie jesteś wogóle człowiekiem, ale szatanem, który zbiegł z piekieł, a którego wyprawimy tam z powrotem.
— Ach! wy! przedstawiciele cnoty! — mówiła milady. — Pamiętajcie, że każdy, kto dotknie jednego mojego włosa, będzie także mordercą!
— Kat ma prawo zabijać i nie staje się przez to mordercą — oświadczył człowiek w czerwonym płaszczu, uderzając ręką po swym szerokim mieczu; — jest on tylko ostatnim sędzią, „Nachrichterem“, jak powiadają nasi sąsiedzi, Niemcy. Oto wszystko.
Gdy, mówiąc te słowa, zaciskał jej więzy, milady kilkakrotnie krzyknęła dziko, a okrzyki te ponure i stra-
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/853
Ta strona została przepisana.