szne echo wśród ciemności nocnych zbudziły w głębi lasów.
— Jeżeli jestem winna, jeżeli popełniłam zbrodnie, jakie mi zarzucacie — wołała, — to możecie postawić mię przed jakimś trybunałem, ale sami nie macie prawa sądzić mię i skazywać!
— Proponowałem ci deportacyę do Tyburnu — odezwał się lord Winter. — Dlaczego nie zgodziłaś się na to?
— Bo nie chcę jeszcze umierać! — wołała milady, szarpiąc się w więzach, — bo jestem zbyt młoda, abym umierała!
— Kobieta, którą otrułaś w Béthune, była jeszcze młodsza, a jednak musiała umrzeć — przerwał d’Artagnan.
— Pozwólcie mi wstąpić do klasztoru! zostanę zakonnicą! — błagała milady.
— Byłaś już w murach klasztornych — odezwał się kat — i wyszłaś stamtąd na zagładę mojego brata.
Milady w paroksyzmie rozpaczy jęknęła przeraźliwie i padła na kolana. Wówczas kat wziął ją na ręce, by zanieść do czółna.
— Och! Boże moj! — krzyczała, — Boże mój! chcecie mię utopić!
Rozdzierające jej krzyki tak podziałały na młodociane serce d’Artagnana, że, jakkolwiek przedtem był dla niej nieubłagany, teraz nie mógł już dłużej ich słuchać; usiadł na wyschłym pniu drzewa i, opuściwszy głowę, zatkał sobie uszy palcami. Mimo to jednak, słysząc jeszcze jej groźby i błagania, rzekł wkońcu z rozgoryczeniem:
— Nie mogę już patrzyć na to straszne widowisko! i nie mogę pozwolić, by ta kobieta zginęła w ten sposób!
Milady usłyszała jego słowa, i znowu błysk nadziei zaświtał w jej sercu.
— D’Artagnanie! d’Artagnanie! — wołała, — przypomnij sobie, że kochałam cię!
Młody człowiek powstał i postąpił ku niej.
Strona:PL Dumas - Trzej muszkieterowie (tłum. Sierosławski).djvu/854
Ta strona została przepisana.