Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/148

Ta strona została przepisana.

Tymczasem Pahlen, aczkolwiek był głową spisku, zachowywał się tak, że nie dawał najmniejszego powodu do podejrzeń: zależnie od okoliczności mógł był pójść razem ze spiskowcami albo stanąć po stronie Pawła. Taka chwiejność jego postępowania oziębiła, naogół, ku niemu spiskowców, i sprawa być może, wlokła by się jeszcze długo, gdyby sam Pahlen nie popchnął jej naprzód pewnym swym czynem. Znając dobrze charakter Pawła, Pahlen, naturalnie, już zawczasu liczył na zupełne powodzenie swego zamysłu, który na tem polegał, że Pahlen napisał do cara list anonimowy, w którym wspomniał o spisku, grożącym carowi. Do listu dołączona została lista, z wymienionymi wszystkimi spiskowcami...
Car Paweł, otrzymawszy ten list, przedewszystkiem rozkazał zdwoić straże w pałacu Michajłowskim i zawezwał do siebie — Pahlena.
Pahlen zgóry był przygotowany na to wezwanie do cara, to też bezzwłocznie przybył do pałacu. Zastał cara Pawła w pokoju sypialnym, położonym na pierwszym piętrze. Była to obszerna czterokątna komnata, z drzwiami nawprost kominka oraz dwoma oknami, wychodzącemi na dziedziniec. Koło ściany, będącej nawprost okien, stało łoże cara Pawła, a koło niego znajdowały się drzwi potajemne, prowadzące do pokojów carycy. W pewnej odległości od carskiego łoża, w podłodze znajdowały się drugie drzwi potajemne, które otwierały się przy naciśnięciu nogą w pewnem miejscu. Pod podłogą znajdowały się schody, prowadzące do korytarza, skąd przejściem pedziemnem można było bezpiecznie wyjść na świeże powietrze.
Car Paweł chodził wielkimi krokami po komnacie, rzucając raz po raz gniewne okrzyki. Otwarły się drzwi i wszedł — Pahlen. Car zwrócił się ku niemu.