Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/160

Ta strona została przepisana.

— Wasza Cesarska Mości! — odezwał się Benningsen, podchodząc do Pawła, — napróżno wołasz Pahlena! Pahlen jest — naszym! Ale racz nie lękać się: życiu twemu nie grozi żadne niebezpieczeństwo. W imieniu imperatora Aleksandra aresztuję cię!
— Kto jesteście? — krzyknął car, który przy słabem, drżącem świetle kaganka nie poznał tych, z którymi mówił. —
— Kto jesteśmy? — powtórzył Zubow, podając mu akt zrzeczenia się tronu, — jesteśmy wysłani przez senat. Przeczytaj ten papier i sam decyduj o swym losie!
Zubow jedną ręką podał mu papier, a drugą zbliżył kaganek, by car mógł go przeczytać.
Paweł wziął papier i począł go czytać. Nie doczytawszy do końca, podniósł głowę, spojrzał na spikowców i rzekł:
— Co wam uczyniłem, że tak postępujecie ze mną ?
— Cztery lata nas gnębisz, tyranie! — krzyknął mu z odpowiedzi jakiś spiskowiec.
Paweł czytał dalej, ale wraz z tem, jak czytał — rosło jego wzburzenie i gniew go ogarniał. Zapomniał zupełnie, że jest teraz samotny, nagi i bezbronny, że przed nim stoją ludzie w czapkach na głowach i z szablami w rękach. Zmiął akt o abdykacji i cisnął go na podłogę.
— Nigdy, — krzyknął — nie podpiszę tego papieru! Raczej zginę!...
I zrobił ruch, jakby chciał chwycić swoją szablę, leżącą o kilka kroków na fotelu.
W tymże momencie do komnaty wtargnął drugi oddział spiskowców, składający się przeważnie ze zdegradowanych albo skazanych na karę oficerów. Na czele oddziału stał książę Jaszwił, który poprzy-