Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/23

Ta strona została przepisana.

fesję? Otóż wiedz pan, że moja profesja nie daje m prawa pojedynkowania się!
— Paneś tchórz, łaskawy panie!
— Bynajmniej, wiedz to łaskawy panie! Jestem mistrzem fechtunku.
— Ach, — jęknął ufryzowany młodzieniec i odrazu opadł na swe siedzenie.
Nastała cisza; mój współbiesiadnik usiłował jakoś bezskutecznie urżnąć skrzydełko swemu kurczakowi.
— Panie mistrzu fechtunku, — odezwał się do mnie jegomość z Bordeaux — profesja pańska jest bardzo piękna. Ja również zajmowałem się trochę fechtunkiem, gdy byłem młodszym i głupszym...
— Ta gałąź sztuki mało jest tu, w tym zimnym kraju, kultywowaną, — dorzucił jeden z biesiadników.
— Całkiem słusznie. Radziłbym tedy panu profesorowi wkładać podczas lekcji kamizelkę flanelową i palto futrzane.
— Zapewniam pana, kochany rodaku, — rzekł młodzieniec ufryzowany, który nie mógł sam rozerżnąć kurczaka na talerzu i któremu to zrobił sąsiad, — upewniam pana, kochany rodaku, że ponieważ pan jesteś z Paryża, jak pan sam to raczyłeś powiedzieć...
— Owszem, z Paryża.
— Ja również... Wydaje mi się tedy, że obrałeś pan sobie wspaniałą profesję ponieważ tu, jak się zdaję, niema ani jednego prawdziwego profesora fechtunku, jeśli nie brać pod uwagę pewnego starego aktora. Ujrzy go pan, pewno, na Newskim Prospekcie. Uczy on swych uczniów tylko czterech sposobów. Ja również zacząłem brać u niego lekcje, ale już po pierwszych godzinach przekonałem się, że nadaje się on raczej na mego ucznia, niż na nauczyciela, to też wkrótce przerwałem lekcje, zapłaciwszy mu połowę