Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/41

Ta strona została przepisana.

— Nie bardzo, ponieważ pojedynki są tutaj wielce zaciekłe i prawie zawsze kończą się śmiercią. Zarówno uczestnikom, jak i świadkom pojedynków w Rosji grozi deportacja na Sybir, przeto pojedynki odbywają się tu jedynie w razach wyjątkowych. Ale to nic nie znaczy: uczniów panu nie zbraknie! Czy pozwoli pan dać sobie jedną radę?
— Ależ proszę.
— Niech pan postara się uzyskać najwyższą t.j. cesarską nominacją, jako mistrz szermierki — do jakiego pułku. To zrobi z pana osobą wojskową — a, wiedz pan, mundur wojskowy iest tu wszystkiem.
— Niezła ta rada pani... Jednakowoż o wiele łatwiej jest ją dać, niż wykonać.
— Dlaczego?
— Bo w jaki sposób mogę się dostać do cesarzą? Przecież niemam żadnej protekcji!
— Pomyślę o tem.
— Pani ?
— Pana to dziwi? — spytała z uśmiechem.
— Nie, nic mnie w pani nie dziwi: uważam panią za tak bardzo czarującą, że zdoła pani z pewnością dobić się tego, co postanowi. Tylko że ja nic nie zrobiłem takiego, abym mógł zasłużyć sobie na tyle przychylności ze strony pani...
— Pan nic nie zrobił? Alboż nie jest pan moim rodakiem? Albo nie przywiózł mi pan listu od mojej najdroższej Różyczki? Alboż nie sprawił mi pan największej przyjemności, przypominając nasz kochany Paryż?.. Spodziewam się, że będziemy mogli się wkrótce widzieć z panem.
— Niech pani rozkazuje, jestem do usług.
— A zatem, kiedy?
— Jeśli pani pozwoli, to jutro.