więc pan nie postępuje tak, jak ja postępowałam, aby nie popełnić tego samego błędu.
— Z pewnością, — wtrąciłem nieśmiało — toczyła pani długą walkę?
— Tak, długą i walka ta omal że nie skończyła się tragedją.
— Czy nie sądzi pani, że moja ciekawość w danej chwili przerasta moją zazdrość?
— Nie, nie sądzę.
— W takim razie, niech mi pani opowie swe dzieje.
— Pracowałęm dawniej, — zaczęła mademoiselle Luiza — jak pan już to wie z listu Róży, u madame Xavier, najbardziej znanej właścicielki magazynu mód w Petersburgu. Wszystkie najbogatsze damy w stolicy u niej wszystko nabywały. Dzięki swej młodości oraz temu, co świat nazywa urodą, a przedewszystkim, że jestem francuzką — jak się pan prawdopodobnie domyśla, nie czułam braku wielbicieli...
A jednakowoż, przysięgam panu! pomimo najświetniejszych propozycji i wyznań miłosnych — nie sprawiały one na mnie najmniejszego wrażenia. Tak minęło półtora roku.
Aliści, przed dwoma laty, razu pewnego przed magazynem pani Xavier zatrzymał się powóz, zaprzężony w cztery konie. Wysiadła z niego starsza pani, która mogła liczyć lat około czterdziestu pięciu, dwie młode panienki oraz młody podporucznik pułku kawalerji. Była to hrabina Anienkowa ze swemi dziećmi. Hrabina z córkami mieszkała stale w Moskwie, a teraz przybyła do syna, by spędzić lato w stolicy.
Z pierwszą zaraz wizytą udaje się do pani Xavier, która miała opinję prawodawczym mód... Panie
Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/50
Ta strona została przepisana.