Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/61

Ta strona została przepisana.

— Oczywiście. Więc niechże pan patrzy na mnie jak na siostrę i pozwoli mi działać.
— Pani niezbędnie chce tego?
— Nawet żądam!
W tejże chwili drzwi otwarły się i do pokoju wszedł hrabia Aleksy Annienkow.
Był to piękny młody pan, mniej więcej dwudziestopięcio-sześcioletni, zgrabny, postawny, o łagodnych rysach twarzy, który — jak to już rzekłem — służył jako oficer w pułku kawalerji. Dowództwo nad tym uprzywilejowanym pułkiem przez długi czas miał wielki książę Konstanty, brat cara Aleksandra I-go, będący w owym czasie namiestnikiem w Polsce.
Hrabia ubrany był w swój mundur z orderami.
Luiza powitała go z uśmiechem na twarzy.
— Mówiliśmy właśnie o panu, hrabio. Niech pan pozwoli przedstawić sobie mojego współrodaka, o którym mówiłam już panu i dla którego proszę o pańską protekcję.
Hrabia bardzo przyjemnie przywitał się ze mną i rzekł:
— Niestety, droga Luizo, protekcja moja nie jest zbyt wielką, mimo to pragnę zaproponować rodakowi pani przedewszystkiem dwóch uczniów: brata i siebie.
— Na razie i to coś znaczy, — odparła Luiza — ale czy nie zapytywał pan, hrabio, o miejsce nauczyciela fechtunku dla niego w jakim z pułków?
— Owszem, zapytywałem. Ale teraz w Petersburgu mamy już dwóch mistrzów szermierki: jednego francuza, a drugiego — rosjanina.
— Pańskim rodakiem, monsieur, — zwrócił się do mnie — jest Valvile. Nie znam jego zasług, dość, że potrafił spodobać się cesarzowi, który mianował go majorem i odznaczył kilkoma orderami. Teraz jest on nauczycielem szermierki w całej gwardji. Co się zaś