seans. Niech pan oznaczy 10 rubli jako cenę biletów i pośle mi sto biletów: rozdam je swoim znajomym.
Trudno było być bardziej uprzejmym, jak był hrabia. Podziękowałem mu i pożegnawszy się, wyszedłem.
Nazajutrz moje afisze porozlepiane zostały po całem mieście, a w tydzień potem urządziłem seans publiczny, w którym nie wzięli udziału ani Valville, francuz, nauczyciel fechtunku, ani rosjanin Siniebruchow, a jedynie publiczność polska, rosyjska i francuska.
Nie mam zamiaru opowiadać tu o swych zręcznych sposobach fechtunku i śsztuce dobrych ciosów. Powiem tylko, że podczas seansu hrabia de la Ferronnays, francuski poseł w Petersburgu, zbliżył się do mnie z życzeniem, bym udzielał lekcji jego synowi, hrabiemu Karolowi, i że już nazajutrz otrzymałem wiele listów z uznaniem, między innemi od księcia Wűrtembergskiego, który również prosił mnie udzielać lekcji jego synowi oraz od hrabiego Bobrińskiego, który sam nawet począł brać u mnie lekcje.
Kiedyśmy znowu zeszli się z hrabią Aleksym Annienkowym, ten rzekł mi:
— Pański seans odbył się bardzo pomyślnie, tak że zdobył pan sobie reputację wybornego znawcy sztuki fechtunku. Teraz musi pan tylko otrzymać oficjalny patent. Oto jest list do adjutanta wielkiego księcia Konstantego. On już słyszał o panu. Niech się pan uda do wielkiego księcia z petycją adresowaną na Najwyższe Imię; niech mu pan jakoś pochlebi i postara się uzyskać jego protekcję.
— Ale czy on mnie przyjmie, hrabio? — spytałem z wahaniem.
— To jest, jak czy przyjmie?
— Myślę, czy przyjmie mnie, jak wypada?
Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/63
Ta strona została przepisana.