Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/82

Ta strona została przepisana.

zmiernie wstrząśnięty tem poleceniem, którego okrucieństwo przywaliło mię poprostu! — Pan prawdopodobnie, popełniłeś jakąś okropną zbrodnię?
— Ja, zbrodnię?! — krzyknął bankier, — ja przestępstwo?!
— Oczywiście pan, skoro musi się pan poddać tej okrutnej karze.
— Klnę się panu na honor, że żadnej zbrodni nie popełniłem. Przyjąłem poddaństwo rosyjskie, ale żadnego wykroczenia przeciwko prawom Jej Cesarskiej Mości...
— Właśnie dlatego, że jesteś pan teraz poddanym rosyjskim, tak okrutnie mają się z panem rozprawić! Gdybyś pan był nadal poddanym brytańskim, to mógłbyś pan zwrócić się do ambasadora Brytanji...
— Ale pozwól-że, Wasza Ekselencjo, bo nie wiem, jaki rozkaz wydany został panu co do mojej osoby?
— Nie mam poprostu odwagi panu powiedzieć!
— Zatem straciłem względy Jej Cerskiej Mości?..
— Och, gdybyż tylko to!
— Cóż więc, czy zostaję z powrotem wysłany do Anglji, czy tak?
— Nie. Anglja jest pańską byłą ojczyzną, i wysłanie tam pana nie byłoby dla niego wcale karą.
— O, Boże, pan mnie przeraża! Więc może będę deportowany na Sybir?
— Nie, Syberja jest bardzo ciekawym i pięknym krajem, niepotrzebnie spotwarzonym. Mógłbyś pan, zresztą, zawsze stamtąd powrócić...
— Powiedz-że mi pan, nareszcie, o co chodzi! Wsadzają mnie do więzienia?
— Nie; z więzienia też się wychodzi.
— Na Boga, — krzyknął bankier, — czyżbym został skazany na karę knuta?