Mość oświadczyła mi tonem... pan wiesz, tonem, który nie dopuszcza żadnej opozycji:
„Masz się pan udać natychmiast i wykonać to, co panu kazałam”.
— No i cóż?
— Udałem się do naturalisty, który wypycha skóry zwierząt i ptaków dla Akademji Nauk. Skoro już masz pan być wypchany, niech-że to wykona najlepszy majster.
— I cóż, zgodził się to zrobić?
— Nie, odesłał mnie do naturalisty, który wypycha małpy, ponieważ człowiek jest najwięcej do małp podobny.
— No i co?
— Czeka na pana.
— Jakto czeka! Żebym ja...
— Tak, żebyś pan natychmiast przybył. Według rozkazu Jej Cesarskiej Mości należy to bezzwłocznie wykonać.
— Nawet bez dania mi czasu na doprowadzenie do porządku swych spraw osobistych? Nie, to niemożliwe!
— Cóż robić, taki rozkaz!
— Więc niechże mi pan pozwoli przynajmniej napisać do Jej Cesarskiej Mości ze dwa słowa.
— Nie wiem, czy mam prawo.
— Posłuchaj pan, przecież to jest moja ostatnia prośba, a tego nie odmawia się nawet najbardziej zakamieniałym przestępcom. Błagam pana o to!
— Lecz przecież ja ryzykuję utratą stanowiska!
— A ja życiem!
— Zgoda. W takim razie pisz pan. Ale uprzedzam pana, że nie mogę pana ani na chwilę zostawić samego.
— Trudna rada. Poproś pan tedy, aby ktokol-
Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/84
Ta strona została przepisana.