wiek z pańskich oficerów doręczył mój list Jej Cesarskiej Mości.
Policmajster zawezwał jednego ze swych oficerów, polecił mu odwieść list do pałacu i wracać natychmiast, gdy tylko doręczona zostanie odpowiedź. W jaką godzinę powrócił oficer z rozkazem cesarzowej natychmiastowego przyprowadzenia do pałacu Suderlanda.
Oczywiście, Suderland tylko tego sobie życzył.
Powóz już czekał nań koło tarasu jego domu. Nieszczęsny bankier wsiadł do powozu, a po kilku minutach znalazł się w Ermitażu, gdzie oczekiwała go Katarzyna. Ujrzawszy go, caryca wybuchnęła głośnym śmiechem.
Suderland doszedł do wniosku, że caryca zwarjowała. Pomimo to padł przed nią na kolana i, całując wyciągniętą ku niemu rękę, wyszeptał:
— Wasza Cesarska Mości! błagam o litość, a przynajmniej proszę o wytłomaczenie mi, czem zasłużyłem na taką okrutną karę?
— Mój drogi Suderlandzie, — odparła Katarzyna, nie przestając się śmiać, — przecież tu zupełnie nie o pana chodzi.
— O kogóż więc?
— O jamniczkę, którą mi pan podarowałeś. Właśnie wczoraj zdechła. Lubiłam ją bardzo, to też postanowiłam ją wypchać. Zawołałam tego durnia Rylejewa i kazałam mu wypchać skórę po Suderlandzie. Ten począł wykręcać się, coś mówić i prosić, tedy doszłam do wniosku, że on wstydzi się takiego polecenia, rozgniewałam się na niego i oświadczyłam mu, żeby natychmiast spełnił mój rozkaz.
— Wasza Cesarska Mość — odezwał się bankier, z wielką ulgą, — może być dumną ze sprężystości wykonawczej swej policji, ale błagam ją, aby
Strona:PL Dumas - W pałacu carów.djvu/85
Ta strona została przepisana.