zupełnie zbyteczna, Berta, mimo uwag Maryi, uparła się, by w dalszym ciągu pielęgnować Wandejczyka.
Miłosierdzie chrześcijańskie nie było już może jedyną pobudką, która kierowała jej kroki do chaty wieśniaka.
Michał, dosyć naturalnym zbiegiem okoliczności, otrząsając się ze swych obaw, wyprzedził pannę de Souday, i był już w chacie, gdy Weszła Berta. Czy na nią to istotnie liczył Michał? Nie śmielibyśmy na to odpowiedzieć. Może mniemał, iż Marya miała swój dzień w wypełnianiu tych czynności miłosiernych. Może też żywił słabą nadzieję, że Marya skorzysta z tej sposobności, by się do niego zbliżyć, i serce jego biło gwałtownie, gdy ujrzał na okiennicy zarysowującą się, niewyraźną z powodu mroku, sylwetkę, której wytworność wszakże wskazywała, że mogła to być tylko jedna z córek margrabiego Souday’a.
Poznawszy Bertę, Michał doznał lekkiego rozczarowania; ale czyż młodzieniec, który pod wpływem swojej miłości czuł wielką tkliwość dla margrabiego Souday’a, sympatyę dla szorstkiego Jana Oullier’a i życzliwość dla ich psów, mógł nie kochać siostry Maryi? Czyż życzliwość tej nie zbliży go do tamtej? czyż nie będzie to dla niego szczęście, gdy pomówi o nieobecnej?
Był zatem pełen uprzejomści i atencyi dla Berty, a młoda dziewczyna odpowiedziała mu z zadowoleniem, którego wcale nie usiłowała ukrywać.
Na nieszczęście dla Michała trudno było zajmować się czem innem niż chorym, którego stan pogarszał się z każdą godziną. Zapadł w stan martwoty i znieczulenia, który w chorobach zapalnych charakteryzuje okres, poprzedzający śmierć. Nie widział już, co się dokoła niego dzieje; nie odpowiadał, gdy doń mówiono; źrenica jego, przeraźliwie rozszerzona, była nieruchoma; leżał bez
Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/124
Ta strona została przepisana.