— Co chcecie przez to powiedzieć?
— Ano, pani baronowa chyba wierzy, że byłoby mi ciężko, bo przecież przywiązany jestem do państwa i mam dla pani baronowej wielki szacunek, byłoby mi więc bardzo ciężko kazać zaaresztować mojego młodego pana?
Michał drgnął w korytarzu, ale baronowa doznała jeszcze większego wstrząśnienia.
— Zaaresztować Michała! — zawołała, prostując się. — Courtin, zdaje mi się, że się zapominasz!
— Nie, pani baronowo, ja się nie zapominam.
— Jednakże...
— Jestem wprawdzie dzierżawcą pani baronowej ciągnął dalej Courtin, dając ręką znak dumnej damie, żeby się uspokoiła; — ale przedewszystkiem jestem obywatelem a nadto wójtem i z tego tytułu mam obowiązki, które spełnić muszę, pani baronowo, jakkolwiek rani to moje biedne serce.
— Co za brednie — opowiadacie mi, Courtin’ie, i jaki związek może istnieć między moim synem a waszem stanowiskiem obywatela, waszym tytułem wójta?
— Związek taki, pani baronowo, że syn pani ma stosunki z wrogami państwa.
— Wiem dobrze odparła baronowa, — że pan margrabia Souday ma zapatrywania bardzo buntownicze; ale miłostki Michała z jedną z jego córek nie mogłyby, zdaje mi się, stanowić winy.
— Te miłostki zaprowadzą pana Michała dalej, niż pani baronowa przypuszcza. Wiem dobrze, iż zanurzył dopiero czubek dzioba w mętną wodę, jaką rozlewają dokoła niego; ale to wystarcza, by mu wzrok przesłonić.
— Dosyć tych metafor, Courtin’ie; wytłómaczcie się jaśniej.
— A więc się wytłómaczę. Dzisiaj wieczorem pan
Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/144
Ta strona została przepisana.