Jedynie po niezwykle energicznym wyrazie jego twarzy uważny obserwator byłby mógł dostrzedz, że młody baron powziął postanowienie nieodwołalne.
Jakie? Dowiemy się, według wszelkiego prawdopodobieństwa prędzej czy później.
Jasne było — nawet dla władz, które zazwyczaj ostatnie dowiadują się o stanie umysłów w krajach, gdzie sprawiają rządy — jasne było, mówimy, że przygotowywało się powstanie w Bretanii i w Wandei.
Zgodnie z tem, co opowiadał Courtin baronowej de la Logerie, zgromadzenia przywódców legitymistów nie były tajemnicą dla nikogo: nazwiska Bonchamp’ów i d’Elbée’ów nowoczesnych, którzy mieli stanąć na czele korpusów wandejskich, znane były i zapisane; dawne organizacye, podzielone na parafie, kapitaństwa i dywizye, tworzyły się na nowo; proboszczowie odmawiali śpiewania Domine salvum facregem Philippum i zalecali w kazaniach Henryka V, króla francuskiego, oraz Maryę Karolinę, regentkę; wreszcie, w departamentach Loary, zwłaszcza zaś Loary Dolnej, oraz Maine-et-Loire, powietrze przesiąknięte było tą wonią prochu; która poprzedza, wielkie wstrząśnienia polityczne.
Pomimo wzburzenia ogólnego, a może właśnie z powodu tego wzburzenia, jarmark w Montaigu zapowiadał się świetnie.
Jakkolwiek jarmark to był drugorzędny, niemniej napływ chłopów był wielki; wieśniacy z Mauges i z Retz chodzili obok mieszkańców z Bocage i równiny, a naj-