General Dermoncourt rozumiał aż nadto dobrze, że całe powodzenie jego wyprawy zależało od szybkości, z jaką byłaby przeprowadzona, nie mógł tedy zdecydować się na marsz taki długi. Zresztą te drogi nie były dogodniejsze dla operacyi wojskowych, niż drogi poprzeczne. Okolone szerokimi i głębokimi rowami, ciągnąc się między dwoma stokami, na których wznoszą się żywopłoty, drogi te sprzyjają bardzo zasadzkom.
Nieliczne ich zalety nie równoważyły bynajmniej ich niedogodności; generał zdecydował się tedy podążyć drogą poprzeczną, która, prowadziła, do Machecoul’u przez Vieille-Vigne i była blizko o pół mili krótsza. System rozmieszczania drobnych załóg w różnych miejscowościach sprawił, że żołnierze poznali kraj i wiedzieli dokładnie, jakie drogi są złe.
Kapitan, który dowodził oddziałem piechoty, znał drogę do rzeki Boulogne, albowiem przemaszerował tamtędy we dnie; nad rzeką zaś, ponieważ nie można było się spodziewać, żeby Jan Oullier chciał wskazać drogę, miał czekać przewodnik, przysłany przez Courtin’a, który nie śmiał jawnie ofiarować swej pomocy wyprawie.
Postanowiwszy iść drogą poprzeczną, generał przedsięwziął wszelkie środki ostrożności, by go nie zaskoczono. Dwaj strzelcy, z pistoletem w ręku, szli naprzód, wskazując drogę kolumnie, którą oskrzydlało dwunastu żołnierzy z obu stron drogi, tak, że mogli w każdej chwili zagłębić się w krzaki i zarośla przydrożne, by je przeszukać.
Generał szedł na czele swoich żołnierzy, umieściwszy w środku między nimi Jana Oullier’a.
Stary Wandejczyk ze związanemi rękoma umieszczony został na koniu z tyłu za jednym ze strzelców; rzemień, który ściskał go wpół, spięty był na piersi jeźdźca
Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/212
Ta strona została przepisana.