Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/218

Ta strona została przepisana.

dobrze, panna Berta i panna Marya; i to z narażeniem własnego życia, skoro twój ojciec umarł na zaraźliwą gorączkę. Nie mogąc przedłużyć jego życia, osłodziły mu, jak prawdziwe anioły, konanie. Gdzie jest teraz twoja siostra, która nie miała już dachu nad głową? W zamku Souday. Ach! Tomaszu Tinguy, wolę być biednym Janem Oullier’em, którego rozstrzelają może niebawem gdzieś w kącie, niż tym, który go związanego prowadzi na stracenie!
— Milcz, Janie! milcz! — odezwał s:ę Tomasz Tinguy, łkającym głosem — nie jesteśmy jeszcze na miejscu... Zobaczymy.
Podczas tej rozmowy Jana Oullier’a. z synem Tinguy’ego wąwóz, w którym maszerował mały oddział, zaczął prowadzić po nagłym spadku, schodząc do jednego z brodów rzeki Boulogne.
Noc zapadła już zupełnie, noc ponura, ciemna, bez jednej gwiazdy na niebie; a ta noc, która z jednej strony mogła być pomyślna dla ostatecznego wyniku wyprawy, z drugiej mogła się stać źródłem poważnych niedogodności dla żołnierzy, maszerujących śród kraju dzikiego i nieznanego.
Gdy przybyli na brzeg rzeki, zastali dwóch strzelców ze straży przedniej, którzy czekali z pistoletem w ręku. Zatrzymali się tu zaniepokojeni. Zamiast bowiem wody przezroczystej, pędzącej po kamieniach, jak zwykle w miejscach brodu, ujrzeli przed sobą toń czarną, stojącą, która powoli obijała się o skały, okalające rzekę. Napróżno rozglądano się na wszystkie strony, nigdzie nie było widać przewodnika, którego przyrzekł przysłać Courtin.
Generał rzucił okrzyk.