Chcemy iść do zamku Souday.
Dobrze; zaprowadzę was tam, znam drogę.
I, rzucając ostatnie spojrzenie na trupa męża, wdowa po Paskalu Picaut wyszła pierwsza z domu, a za nią generał.
Żona Józefa pozostała, modląc się, przy zwłokach szwagra.
Pozostawiliśmy barona Michel’a w chwili powzięcia wielkiego postanowienia. Wszelako w chwili owej usłyszał odgłos kroków na korytarzu, wobec czego rzucił się na łóżko z zamkniętemi oczyma, ale otwartemi uszami. Te kroki przeszły, a po chwili powróciły, nie zatrzymując się przed jego drzwiami. Nie były to kroki jego matki, nie o niego zatem chodziło.
Młody baron otworzył oczy, usiadł na łóżku, i zaczął rozważać. — Trzeba — myślał — albo zerwać z matką, której najdrobniejsza wola była dla niego prawem, wyrzec się ambitnych planów, jakie snuła dla swego syna, a które chwilami wydawały się ponętne chwiejnej wyobraźni młodego barona; trzeba pożegnać się z zaszczytami, jakich królestwo lipcowe przyrzekło nie skąpić młodemu milionerowi, odważyć się na wyprawę, która mogła być krwawa, sprowadzić za sobą wygnanie, konfiskatę, śmierć; trzeba uczynić to wszystko — albo wyrzec się Maryi i zapomnieć o niej.