Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/244

Ta strona została przepisana.

Michał rozważał przez chwilę, ale się nie zawahał. Upór jest pierwszym skutkiem słabości, która niekiedy obstaje przy swojem z okrutną siłą. Zresztą zbyt dużo słusznych powodów podniecało chęci młodego barona, żeby mógł się jej oprzeć. Honor nakazywał mu uprzedzić hrabiego Ronneville’a o niebezpieczeństwach, jakie mogły grozić jemu i osobie, której towarzyszył. I jedno tylko wyrzucał sobie Michał — że się zanadto opóźnił.
Pomimo ostrożności, przedsięwziętych przez matkę, Michał naczytał się tyle romansów, że wiedział, w jaki sposób, na wypadek potrzeby, dwa zwykłe prześcieradła mogą się zamienić na doskonałą drabinę, i o tem właśnie, z natury rzeczy, najpierw pomyślał. Na nieszczęście okna jego pokoju położone były tuż nad oknami izby kredensowej, skąd niechybnie dostrzeżonoby go spuszczającego się na prześcieradle.
Nawprost okien Michała stała olbrzymia topola kanadyjska, której gałęzie zbliżały się na odległość jakich pięciu stóp do balkonu. Zejście z tej topoli wydało się Michałowi, jakkolwiek niezbyt doświadczonemu w ćwiczeniach fizycznych, łatwe; ale trzeba było dotrzeć do gałęzi a młodzieniec nie ufał elastyczności swoich łydek i bał się spróbować.
Potrzeba — sprawiła, że stał się pomysłowy.
Rozglądając się po pokoju, znalazł przyrządy do łowienia ryb — troskliwość matczyna bowiem pozwalała mu na tę niewinną rozrywkę. Wziął tedy kij od wędki, zaopatrzył go w haczyk i postawił przy oknie. Poczem wziął z łóżka prześcieradło, przywiązał je jednym końcem do świecznika — potrzebny mu był bowiem przedmiot pewnej wagi, rzucił świecznik z balkonu, tak, by upadł na jedną z największych gałęzi topoli. Następnie kijem, uzbrojonym w haczyk, pochwycił fruwający ko-