Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/26

Ta strona została przepisana.

sunku do swego dawnego pazia, takich wymówek aż trzy.
Pierwszą był sposób porywczy, w jaki znienacka oznajmił jego królewskiej mości wieść o zgonie Charette’a, wieść, która istotnie zakłóciła trawienie królewskie.
Drugą stanowił odjazd nieprzyzwoity z Blankenburga, odjazd, któremu towarzyszyły słowa nieprzyzwoitsze jeszcze, niż sam odjazd.
Wreszcie wymówką trzecią, i to najważniejszą — było jego nieprzystojne postępowanie podczas emigracyi.
Nie poskąpiono byłemu paziowi pochwał dla jego odwagi i poświęcenia; ale dano mu delikatnie do zrozumienia, że, mając takie skandale na sumieniu, nie mógł rościć pretensyi do pełnienia, służby publicznej.
Powiedziano mu, że król nie jest już panem wszechwładnym, że musi się liczyć z opinią publiczną, po panowaniu niemoralności musi nastąpić era nowa, era surowych obyczajów.
Wyłuszczono margrabiemu jak pięknem uwieńczeniem życia, pełnego abnegacyi i poświęcenia, będzie ofiara, jaką złoży ze swych ambitnych zachcianek na ołtarzu konieczności.
Słowem, doprowadzono go do tego, że zadowolił się krzyżem orderu św. Ludwika, stopniem i emeryturą dowódcy szwadronu i odjechał spożywać chleb królewski do swoich dóbr Souday, jedynych szczątków, jakie biedny emigrant uratował z olbrzymiego majątku przodków.
Pięknym rysem charakteru margrabiego był fakt, że te zawody nie przeszkodziły mu bynajmniej spełnić obowiązku, to jest opuścić ponownie ubogiego zamku, gdy Napoleon przeprowadził swój, iście cudowny, powrót z Elby.