Strona:PL Dumas - Wilczyce T1-4.djvu/267

Ta strona została przepisana.

czarne loki, które ją okalały, potęgowały jeszcze jej białość; wielkie błękitne oczy promieniały inteligencyą i odwagą, usta, delikatnie zarysowane, i z lekka podniesione w kącikach, ożywiały się złośliwym uśmiechem; podbródek, silnie wystający, wskazywał niezwykłą siłę woli; wreszcie niewielki nosek orli dopełniał oblicza, którego wytworność stanowiła osobliwą sprzeczność ze strojem chłopskim.
— Pan Petit-Pierre — rzekła Berta, biorąc za rękę przybysza i przedstawiając go ojcu.
Margrabia złożył głęboki ukłon, na który młody wieśniak odpowiedział ukłonem, pełnym wdzięku.
Stary emigrant niebardzo był zaintrygowany strojem i nazwiskiem swego gościa: wielka wojna przyzwyczaiła go do tych przezwisk, któremi ludzie najwyżej urodzeni osłaniali swoje pochodzenie, do tych strojów, pod którymi usiłowali ukryć wrodzoną dystynkcyę; zdumiewała go tylko wielka młodość gościa.
Panny de Souday powiedziały mi, że miały szczęście wyświadczyć wczoraj wieczorem małą przysługę panu i przyjacielowi pańskiemu, hrabiemu Bonneville’owi; podwójnie tedy żałuję, że nie byłem w domu. Gdyby nie niemiła pańszczyzna, do jakiej zmusili mnie ci panowie, byłbym sam miał zaszczyt otworzenia panom podwojów mego biednego zamku. Spodziewam się jednak, że te dzierlatki zrozumiały, iż to ich obowiązek zastępować mnie godnie i że nie szczędzono niczego, w miarę naszej skromnej możności, by panom ten nudny pobyt uprzyjemnić.
— Gościnność pańska, panie margrabio, mogła tylko zyskać, mając takie miłe i pełne wdzięku wykonawczynie — odparł z galanteryą Petit-Pierre. — Sądzę, że mało kobiet na dworze posiada tyle wdzięku i ta-